|
|
 |
|
Aktualności |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nasza działalność!
Wywiad z Panem Markiem Dryniakiem
Małgorzata Cencora data 15.10.2012, o 17:27 (UTC) | | Kolejnym słynnym lubaczowianinem, z którym udało nam się nawiązać kontakt, jest rzeźbiarz, wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.Podczas rozmowy okazało się, że Pan Marek pamięta moich rodziców - byli wówczas kolegami z jednej klasy, miło też wspomina wielu nauczycieli naszej szkoły. Przeczytajcie jego opowieść o swojej ścieżce kariery, inspiracjach i wspomnieniach z nauki w Dwójce.
"Pani Antochów, kiedyś Oziębłowska, jak najbardziej miała wpływ na zainteresowanie mnie plastyką. Zachęcała mnie do malowania, dawała moje prace plastyczne na konkursy, namawiała mnie abym zdawał do liceum plastycznego, co zresztą uczyniłem. Wysłała mnie na kółko plastyczne w Domu Kultury, prowadzone przez pana Stanisława Sobczyka, u którego uczyłem się rysować i przygotowałem się do egzaminów do szkoły plastycznej. Pozdrów ją ode mnie. Rzeźbą zainteresowałem się później, w szkole średniej, czyli w Liceum Sztuk Plastycznych, pod okiem prof. Stanisława Lenara. Każdą wolną chwilę spędzałem u niego w pracowni, ucząc się rzeźbić. Otrzymałem tam solidne przygotowanie do egzaminów wstępnych do ASP w Krakowie, na Wydział Rzeźby. Niestety, mimo solidnego przygotowania nie udało mi się dostać za pierwszym razem, było wtedy bardzo dużo kandydatów, około 140 osób na 14 miejsc. Trafiłem wtedy do wojska na rok. Lecz nie poddałem się i w kolejnym roku zdawałem egzaminy po raz drugi, udało się. Od tej pory związałem sie z Krakowem. Miałem zdawać do ASP w Poznaniu, ale wolałem Kraków.
Studia na Wydziale Rzeźby trwały 5 lat. W 2000 roku gdy obroniłem pracę magisterską z wydziału na emeryturę odeszło dwóch profesorów, ogłoszono wtedy konkurs na dwa stanowiska asystentów. Złożyłem swoje podanie i ku mojemu zaskoczeniu udało się, zostałem asystentem w pracowni rzeźby dla studentów II-V roku prowadzonej przez prof. Jerzego Nowakowskiego. Oprócz pracy dydaktycznej, pracowałem twórczo w swojej prywatnej pracowni, gromadząc dorobek artystyczny, na podstawie którego mogłem otworzyć przewód doktorski. W 2008 roku obroniłem pracę doktorską i awansowałem na stanowisko adiunkta. Od uzyskania stopnia doktora pracuję nad dorobkiem artystycznym, na podstawie którego będę mógł otworzyć przewód habilitacyjny i jak się uda uzyskać stopień doktora habilitowanego. Potem trzeba zbierać kolejny dorobek artystyczny i dydaktyczno-naukowy, aby móc dostać tytuł profesora. Więc jeszcze dużo roboty mnie czeka. Jeśli chodzi o plany artystyczne związane Lubaczowem to w przyszłości planuję zorganizować tam wystawę rzeźby. Jedną już miałem w 2002 roku w Muzeum Kresów. Przygotowałem kilka katalogów z wystaw w kraju i za granicą w których brałem udział. Przywiozę jak przyjadę do Lubaczowa na święta, chyba, że potrzeba wcześniej to wyślę. Kompletuję też dokumentację zdjęciową". | | |
|
Wywiad z Panem Dawidem Kornagą
Klaudia Pryjmak data 14.10.2012, o 14:19 (UTC) | | Przeprowadziłam e-mailowy wywiad ze słynnym lubaczowianinem, literatem Dawidem Kornagą, autorem wielu nagrodzonych książek i felietonów.Pan Dawid jest nie tylko interesującym rozmówcą, ale również przemiłym człowiekiem. Zachęcam do lektury wywiadu.
-W którym roku rozpoczął Pan naukę w naszej szkole, a w którym ukończył ją ?
Tak bardzo początkiem to bym się nie przejmował, jest odległy, że wręcz nieprawdziwy. Moją przygodę z "dwójką" zacząłem od tzw. zerówki. Była nas niezła gromada. Robił się niezły rwetes, kiedy schodziliśmy wszyscy na dół do stołówki na drugie śniadanie. Szczęśliwie, nie powtarzałem żadnej klasy, nic z tych rzeczy, więc zakończyłem podstawową edukację zgodnie z grafikiem, który przypadał na początek lat 90-tych. Dla ciebie to jakaś epoka przed naszą erą. Szczęśliwie, rok wcześniej nasze państwo wróciło do demokracji, doszło do wyborów, upadła tzw. Polska Ludowa. Zaczął się niezwykły czas III Rzeczpospolitej - inicjatyw, przedsięwzięć, wszystkiego, czemu sprzyja poczucie wolności. A dziś mamy 2012 rok, wierzyć się nie chce, że tamto jest już przeszłością jakże odległą. Czas przelatuje jak samolot po niebie, choć to w sumie nieoryginalne porównanie, bo mam wrażenie, że czas czyni to jeszcze szybciej.
-Jak wspomina Pan swoich dawnych nauczycieli ze szkoły, których z nich najlepiej Pan zapamiętał ?
Szczerze mówiąc, to nie był czas pełnej samoświadomości - przynajmniej dla mnie. Jak pewnie każdy uczeń, zapamiętałem zarówno tych, którzy byli zwyczajnie w świecie po prostu fajni, jak i tych, którym daleko było do tego miłego przymiotnika. Nie chcę wartościować, selekcjonować, bo wiem, że praca nauczyciela do prostych nie należy, to nieustanna konfrontacja z krnąbrną młodością. Sprawia dużo frajdy, lecz zabiera też sporo energii. Kiedy jednak zamknę oczy i uruchomię pamięć, pierwsza osoba, która się pojawia, to pan od historii, Józef Dobrowolski. Był nie tylko wspaniałym nauczycielem, również pedagogiem. Mobilizował do nauki. Sprawiał, że lekcja historii stawał się atrakcyjnym seansem. Świetnie opowiadał. Stworzył kółko historyczne. Zachęcał do udziału w olimpiadach. Dawaliśmy z siebie wszystko. Prawdziwy talent. Miło też wspominam panią Magoń, która jest teraz burmistrzem Lubaczowa. Miała świetny kontakt z dzieciakami. A i z rodzicami.
-Kto uczył Pana języka polskiego , czy miało to wpływ na Pana twórczość ?
Oj, w sumie uzbierało się kilku nauczycieli, w szkolnych archiwach pewnie jest wszystko. Nie śmiem nikogo wyróżniać, bo każda z nich - a były to panie - sprawiała, że język polski był czymś więcej niż tylko lekcją nauki poprawnego wyrażania się czy opanowania ortografii. Tak na marginesie, zdaje się, jeszcze w drugiej klasie miałem okropne problemy właśnie z "bykami". Kilka dyktand i kilka naprawdę mizernych stopni. Strasznie się wstydziłem. Zazdrościłem kilku kujonkom, że dostają piątki, a ja na końcu peletonu. Bo jakże to tak, pytałem ze łzami w oczach. Ogromnie mnie to zmotywowało. Przez około rok nadrobiłem zaległości, w końcu wyszedłem na prowadzenie. Co mi w tym pomogło? Na pewno lekcje, do których zacząłem się bardziej przykładać. I ogrom książek, oczywiście oprócz lektur, które czytałem. Zamieniłem się w maszynkę do czytania. Koledzy mówili: "Chodźmy pograć". Ja, jak jakiś prymus, odmawiałem. I czytałem. I tak mi pozostało do dzisiaj. Co do twórczości. Mając około dwunastu lat, może troszkę mniej napisałem pierwsze wierszyki, ot, takie naiwne rymowanki o zwierzątkach. Bardzo się nimi przejąłem, terroryzowałem wszystkich dokoła, by im przeczytać o przygodach wróbelków. Za wcześnie jednak było twierdzić, hej, ten chłopak będzie pisał. To przyszło dopiero kilka lat później.
-Jak Pan wspomina Lubaczów ?
Temat rzeka. To część życia. Ponad osiemnaście lat. Mnóstwo doznań. Rodzina. Pierwsi przyjaciele. Pierwsze dziewczyny. Wszystko świeże. Każdy dzień był odkrywaniem nowych doznań. I, nie ukrywajmy, nauką. Lubiłem chodzić do szkoły. Zarówno podstawowej, jak i średniej. Podobał mi się gwar, to, że ciągle coś się działo. Teraz nie potrafię długo przebywać w ciszy. Ciągnie mnie do miejsc pełnych ludzi, hałasu, gorączki życia. To daje mi energię. Lubaczów jawił się wielkim miastem. Potem, kiedy wyjechałem, zmalał. Naturalny proces. Wyjechali także ludzie, przynajmniej większość, których znałem od najmłodszych lat. Oni tworzyli ten mały świat, a właściwie - cały świat. Lubaczów na zawsze pozostanie w moim sercu; brzmi to może górnolotnie, lecz lubię słowa wprowadzać w czyny. Kilka razy w moich książkach akcja toczyła się w Lubaczowie. To taka promocja miasta, które warte jest rozpoznawania w całym kraju. Ma swój klimat, i, proszę mi wierzyć, wyjątkowo śliczne dziewczyny, kobiety. Nie wszystkie mniejsze miejscowości takie są. Wiem, co mówię.
-Jeśliby Pan przyjechał do Lubaczowa, gdzie by Pan najpierw pojechał, co by Pan najpierw zobaczył ?
Z przykrością muszę się przyznać, że już od około dekady rzadko bywam w Lubaczowie. Co mnie jeszcze ciągnie, żeby wygospodarować czas na przyjazd, to oczywiście rodzina. Dwa razy miałem tutaj wieczory literackie, każdy niepowtarzalny. Ostatni odbył się w klubie Deja'vu. Bardzo profesjonalnie przygotowany! Lubię park naprzeciwko muzeum. Tereny przy rzece. Rynek też niesie miłą atmosferę. Szczególnie pójście na lody. A u kogo? No, nie będę robił darmowej reklamy, ale wiadomo... Gdybym przyjechał, po rzeczywiście dłuższej przerwie, chętnie odwiedziłbym moje dawne szkoły - i "dwójkę", i liceum. Nawet nie śmiem sobie wyobrażać, jak się pewnie w środku zmieniły.
-Czy Pana twórczość jest związana ze szkołą lub naszym miastem ?
Kilka wspomnień ze szkoły, choć zdecydowanie zmienionych pod względem fabularnym, "zagrały" epizodycznie w moim debiucie "Poszukiwacze opowieści", a już pełną parą samo miasto wystąpuło w "Znieczuleniu miejscowym", tak intensywnie, jakby urząd miast mi za to zapłacił(śmiech). Ogólnie jednak historie, które tworzę, dążą do oddania emocji, doznań i przemian, jakie zachodzą bez względu na miejsce, w którym się przebywa.
-Czy jest pan częstym gościem Lubaczowa, jak często Pan przyjeżdża do rodzinnego miasta ?
Jak wspomniałem, mnóstwo innych zajęć, stypendia literackie, dłuższe pobyty w Krakowie czy Berlinie oraz praca nad nowymi książkami nie pozwalają mi na częste przyjazdy. Mam ten komfort, że z częścią rodziny mogę widzieć się niejako po drodze, w Lublinie.
-Czy jest Pan zadowolony ze swojej twórczości ?
To dobre pytanie do czytelników, nie do autora. A tak na poważnie, jasne, czasem mam wątpliwości, nagle coś przestaje mi się podobać, więc automatycznie zostawiam ten projekt. Jednak z wydanych dotychczas książek, zarówno powieści, jak i opowiadań jestem zadowolony, nadal się pod nimi podpisuję. Oczywiście, w niektórych zmieniłbym parę zdań, czy coś usunął. Jest jednak jak jest. Patrzę w przyszłość. Myślenie o przeszłych dokonaniach demobilizuje. Osiadanie na laurach tym bardziej. Napisałem, w porządku, czytelnicy i krytycy ocenią. Ja mam kolejne zadanie: wymyślić coś nowego, co będzie wartościowe, literacko atrakcyjne.
-Jak powstają Pana książki czy są oparte na faktach , czy jednak są wytworem Pana wyobraźni ?
Zajmuję się tzw. literaturą piękną, więc absolutnie niegatunkową. Z drugiej strony nic mnie nie obliguje, mogę do opisania pewnego zjawiska użyć nawet wampirów (np. w "Znieczuleniu miejscowym"), co mi szkodzi, jeśli wzmocnia to efekt końcowy i daje satysfakcję czytelnikowi? Opisuję tu i teraz - może nieco uogólniam, ale właśnie tak. Chcąc nie chcąc implementuję do mojej prozy pewne przeżycia, swoje czy innych, szczególnie, kiedy dotyczą intensywnych doznań. Spraw bliskich niuansom ludzkiej psychiki, zróżnicowania charakterologicznego. Zdecydowanie jednak preferuję wymyślane niż wspominanie. Kreowanie, nie zaś nie powielanie. Rzeczywistość dokoła ma inspirować, lecz nie stanowić materii do prostego skopiowania czy relacjonowania - to domena dziennikarstwa, reportażu. Choć i ten ostatni potrafi być bardzo literacki. Staram się pisać takie książki, po jakie sam bym sięgnął.
-Czy często Pan pisze , czy jest to Pana pasja ?
Od mojego debiutu, dokładnie za rok, minie dziesięć lat. Pisałem też wcześniej, dużo wcześniej. Więc i pasja, i praca. I chyba sposób na życie. Bycie tym, kim się jest. Nie szukam nowych opcji, robię to, co już znalazłem. Sztuką jest wytrwałość, kontynuowanie oraz rozwijanie się. Niekiedy mam przerwy, to normalne. Nie można popadać w nadprodukcję. Nawet jeśli ego zmusza do czego innego. Kiedy czuję, że potrzebuję przerwy, żeby odetchnąć, nabrać dystansu - robię ją. Nauczyłem się tego dopiero od niedawna. Dotąd był maraton. Prawie jedna powieść za drugą, do tego opowiadania oraz felietony.
-Czy zamierza Pan napisać jeszcze jakieś książki ?
Mam nadzieję. W kwietniu tego roku zacząłem pracę nad nową powieścią. Nie spieszy mi się, piszę, kiedy czuję, że muszę wyrzucić z siebie kolejną część fabuły. Choć pewien rygor jest potrzebny, napisanie trzystu stron wymaga dużego samozaparcia i dyscypliny. | | |
|
Nawiązujemy pierwsze kontakty
Zespół data 10.10.2012, o 16:02 (UTC) | | Udało nam się skontaktować mailowo z Panią Barbarą Mazurkiewicz, Panem Markiem Dryniakiem i Panem Dawidem Kornagą. Mamy już pierwsze osiągnięcia: Pani Barbara zagości w naszej szkole 23 października i przeprowadzi warsztaty poetyckie. Pan Marek i Pan Dawid zgodzili się, mimo obowiązków, na wywiady, które przeprowadzimy poprzez e-maile. Obaj przyjęli też nasze zaproszenie do naszej szkoły - Pan Marek w czasie Świąt Bożego Narodzenia, Pan Dawid po Nowym Roku. Miło nam bardzo, że Pan Marek zrewanżował się zaproszeniem do Krakowa. W pierwszych dniach czerwca pojedziemy na dni otwarte do ASP, po której zostaniemy oprowadzeni, zobaczymy prace tego słynnego lubaczowianina i poznamy jego warsztat. Chcemy podkreślić, że wszyscy Państwo bardzo miło zareagowali na naszą prośbę o włączenie się w projekt, mamy więc nadzieję na owocną współpracę!
Staramy się nawiązać dalsze kontakty ze słynnymi lubaczowianami, których nie brakuje! | | |
|
Lubaczów ludźmi sławni. Dokonaliśmy wyboru!
Zespół data 10.10.2012, o 15:56 (UTC) | | Dokonaliśmy wyboru! Po burzy mózgów i researchu w bibliotekach, przy pomocy naszych Pań opiekunek i Pani Dyrektor, ustaliliśmy listę lubaczowian, o których chcemy Wam powiedzieć coś więcej. Oto oni:
"Wczoraj" - postaci historyczne:
1. Obrońcy Lubaczowa,
2. gen S. Dąbek,
3. Marian Kopf - malarz urodzony w Lubaczowie,
4. Stanisław Dębicki - malarz lubaczowski.
"Dzisiaj" - postaci żyjące, aktywnie działające w swoich dziedzinach:
1.Zbigniew Kruczek - muzyk, organista,
2.Stanisłąw Marek Dryniak - artysta rzeźbiarz, wykładowca krakowskiej ASP,
3. Dawid Kornaga - pisarz,
4. Barbara Mazurkiewicz - poetka, felietonistka, członek m.in.Związku Literatów Polskich,
5. Janusz Szpyt - artysta malarz, autor wielu wystaw, członek wielu grup artystycznych, między innymi Grupy Trzech,
6. Józef Izydor Dobrowolski - artysta malarz i rzeźbiarz, emerytowany nauczyciel historii,
7. Jerzy Plucha, lubaczowski artysta malarz,
8. Barbara Thieme - reżyser, scenograf, autorka scenariuszy, założycielka Teatru Światła "MAGAPAR",
9. ks. Józef Dudek - założyciel teatru "Arka Lwowska",
10. ks. Andrzej Stopyra - społecznik, działający na rzecz lubaczowskiej kultury,
11. Andrzej Kindrat - dyrektor Miejskiego Domu Kultury, założyciel i dyrygent chóru "Canzone". | | |
|
Spotkanie grupy dziennikarskiej
Julia Butyńska data 10.10.2012, o 15:33 (UTC) | |
Pierwsze zajęcia grupy historyczno - polonistycznej już za nami!
Joasia Bryk data 09.10.2012, o 18:51 (UTC) | | 27 września udaliśmy się, wraz z panią Chmiel i panią Pachlą, do Biblioteki Publicznej w Lubaczowie. Naszym celem było wyszukiwanie informacji o sławnych i zasłużonych lubaczowianach. Przekartkowaliśmy różne czasopisma lokalne i doszliśmy do wniosku, że z Lubaczowem związanych jest wiele wybitnych osobistości: artyści, sportowcy, działacze społeczni, żołnierze, księża. Niektórzy rozsławili nasze miasto w Polsce i w świecie, inni są znani tylko w społeczności lokalnej, ale jedni i drudzy to ludzie godni tego, aby poznać ich życie, dorobek, osiągnięcia. Mnie najbardziej zainteresowały artykuły o gen. Dąbku- postaci historycznej, zasłużonej w walce o wolność naszego miasta i naszej ojczyzny – i o artyście – plastyku Januszu Szpycie.
Zajęcia w bibliotece to tylko wstęp do lepszego poznania sylwetek wybitnych lubaczowian.
Z kolei 4 października udaliśmy się do Biblioteki Pedagogicznej w Lubaczowie. Wybraliśmy się tam, ponieważ chcieliśmy zdobyć więcej informacji na temat lubaczowian, którzy zasłużyli się dla naszego miasta. Dowiedzieliśmy się bardzo dużo. Najpierw pani pracująca w bibliotece rozdała nam różne ciekawe czasopisma lokalne. Szukaliśmy w nich artykułów dotyczących interesującego nas tematu, zwracając jednocześnie uwagę na autorów piszących o Lubaczowie i ludziach tworzących jego historię dawniej i dziś. Oprócz tego pani bibliotekarka opowiedziała nam o bardzo interesujących ludziach z naszego miasta. Jeden z nich to pan Czarnecki, który był nauczycielem, a później dyrektorem szkoły. Napisał też pierwszy przewodnik o Lubaczowie, który mieliśmy okazję zobaczyć.
Zajęcia w Bibliotece Pedagogicznej nauczyły nas również łatwego i szybkiego wyszukiwania potrzebnych artykułów za pomocą komputera. Okazuje się, że nawet do królestwa książek wkroczyła wszechobecna technologia, bez której coraz trudniej się nam obejść.
| | |
|
|
|
|
|
|
|
|
 |
|
Projekt edukacji regionalnej "Lubaczów - miejsce ludźmi sławne. Wczoraj - dziś - jutro" |
|
|
|
|
|
|
Strona uczniów i nauczycieli Dwójki, którzy chcą upamiętnić lubaczowian rozsławiających nasze miasto |
|
|
|
|